Normal or not?

Czy to normalne, ze mama 10-cio letniego chlopca z klasy Adasia dzwoni do mnie ze skarga na mojego syna?
:
A bylo to tak:
Wczoraj dzwoni do mnie pani, z ktora nigdy nie rozmawialam ani jej nie znam i mowi, ze jej syn (R.) chodzi do klasy z Adasiem i plakal po powrocie ze szkoly.
Na jej zapytanie dlaczego placze powiedzial, ze Adam byl dla niego "mean and hurt his feelings".
Pani Mama mowi, ze dzwoni do mnie i prosi (ale groznie wkurzonym glosem), zebym z Adamem porozmawiala. 
Doslownie z grubej rury wali, ze:
"Your son does not sound like a nice kid"!
:
Ja sie przerazilam i powiedzialam, ze oczywiscie z Adasiem pogadam, ale niech ona mi powie co i jak sie stalo, zeby Adam wiedzial, ze takie zachowanie zabolalo jego kolege.
Wiec ona na to, ze Adam w czasie przerwy na lunch mowil jej synowi (R.), ze jego lunch jest niezdrowy.
Ja mowie, okey, co jeszcze?
Ona na to ze jeszcze sie syna zapyta, ale ogolnie to plakal przez ten lunch i ze mam z Adamem rozmawiac, bo lunch R. na pewno nie byl niezdrowy. A wrecz zdrowy.
Nic oprocz tego lunczowego komentarza nic wiecej nie wiedziala.
:
Wiem, ze chlopcu R. bylo przykro jak uslyszal takie komentarze od Adasia. 
Rozmawialam z nim i on rozumie, ze to moglo zabolec jego kolege R.
 Zawsze mamy zasade, ze nie mowimy czegos czego nie chcemy sami uslyszec.
Adas mowil, ze jemu tez byloby przykro.
:
Moja kwestia jest taka, czy rodzice jak tygrysy musza zaraz wyskakiwac i walczyc a swoje dzieci.
Czy tego nie mozna by rozwiazac pomiedzy samymi dziecmi.
Jakie oni beda mieli umiejetnosci radzenia sobie w spoleczenstwie jak rodzice kazdy problem i konflikt nam rozwiaza.
Bylam w strasznym szoku wczoraj i samej bylo mi przykro, ze ktos obcy wydzwania do mnie i z ryjem strzela, ze "Your son does not sound like a nice kid"!
Moze chociaz na spokojnie dyplomatycznie mozna bylo porozmawiac z drugim rodzicem?
 :
Plenta jest taka, ze jaka mama taki syn chyba w tej rodzinie R.
Oczywiscie jest tez druga strona medalu.
To R. czesto kpi i wysmiewa sie z Adama, meczy go za wyglad jego ucha, i mowi naprawe obrazliwe przezwiska.
Adam sam sobie radzil i nie przejmowal R, ma innych kolegow.
Nie potrzebowal mamusi do rozwiazania jego problemow.
Kiedys rozmawial z nauczycielka.
:
Wszystko zakonczylo sie tym, ze ja sama dzisiaj musialam zadzwonic do mamy R. i przekazac jej, ze owszem mielismy dobra rozmowe z Adasiem i ale teraz ja ja prosze, zeby sama porozmawiala z R. bo mam  pewne obawy co do ich kontaktow.
Ja powiedzialam tylko, ze oni sa chlopcami, ze to normalne, ze sie troche zaczepiaja, ale ich zachowanie musi byc w normach.
:
Otwieram komentarze, bo sama nie wiem co o tym myslec.
Czy tak sie normalnie praktykuje, ze rodzice wydzwaniaja i skarza na dzieci?
Do was tez ktos dzwoni?
:
:
:

Z innych ~dobrych~ wiadomosci, Adas mial swoj wystep w chorze szkolnym (dla 4 - 5 klasistow).
Jestem w pol-szoku, ze jest tak zainteresowany spiewaniem.
Zamyka sie w pokoju i cwiczy, cwiczy, cwiczy.
Chor spiewal tez hymn na otwarcie meczu kosza w lokalnym high school.
Ciekawe, ze moj wysportowany, aktywny chlopak lubi tak spiewac zamiast sam grac :)
 :
Widzicie mojego blondasa w koszuli w krate?




Komentarze

  1. Moim zdaniem to nie jest normalne, że matka dzwoni na skargę w takiej sprawie. To przecież oczywiste, że dzieciaki się kłócą, dokuczają sobie. I moim zdaniem o ile nie ma przemocy, dręczenia, to trzeba z nimi rozmawiać i pozwolić im się zmierzyć z problemami. Dzięki temu będą potrafili sami się bronić i radzić sobie już jako dorośli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie wrocilam ze spotkania z jednym z pediatrow wykladowcow na uniwersytecie. Mowil nam, ze to pokolenie ma wszystko podawane na tacy, takze konflikty czesto rozwiazujemy za nich :-(
    To wcale nie jest dobre dla ich przyszlosci.
    Tez mysle, ze oni maja problemy ze soba, nue ma sie co martwic ta rodzinka i omijac daleko.
    Sciskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta matka sie wkurzyla, ze komus sie nie podobalo co na lunch zrobila. Przesadza babka i ile. Pa, RK

    OdpowiedzUsuń
  4. W Pl to teraz norma, że rodzice mają o wszystko i do wszystkich pretensje tylko nie do siebie. Pracuję w szkole i nie tylko rodzic dzwoni do rodzica, ale także po kolei zahacza o nauczycieli i dyrektora szkoły, nawet w najbardziej błahych sprawach, bo jeden uczeń krzywo spojrzał na drugiego, albo się nie chciał ktoś z kimś bawić i od razu pretensje. Teraz mało które dziecko potrafi samo rozwiązywać swoje problemy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem niepotrzebnie do Ciebie zadzwoniła. Powinna ewentualnie poradzić swojemu synowi jak wyjaśnić tą sprawę z Adasiem. A jeśli już chce robić z syna nieporadnego życiowo maminsynka to niech dzwoni, ale tak jak napisałaś, dyplomatycznie i ugodowo nastawiona. Bo tak naprawdę ona bardziej Was obraziła niż Wy ją.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje za komentarze - mamy wiec podobne zdanie i doswiadczenia...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobre:) Niektore matki przesadzaja, i robia z igly widly. Maya tez kiedys plakala przez jakis chlopcow - jeden nazwal ja gruba - poradzilam jej powiedziec nastepnym razem zeby nie przejmowal sie jej tusza:) a drugi nazwal ja glupia co ja bardzo dotknelo, ale zapytalam jej sie czy nauczycielka tez tak sadzi, zaprzeczyla, wiec zapytalam sie kto ma wiecej racji nauczycielka czy ten chlopak??? Moim zdaniem trzeba nauczyc dzieci radzic sobie z przykrymi komentarzami bo one niestety nie znikna z ich zycia nigdy. No chyba ze mamy do czynienia z regularnym dreczeniem wtedy moim zdaniem trzeba interweniowac - za duzo jest samobojstw posrod dzieci:(((

    OdpowiedzUsuń
  8. nadopiekuncze matki robia ze swoich dzieci niedoidy zyciowe :(
    ja się nie wtracam w podobne sytuacje - choc Maja ma 4 lata i ciagle jest malutka, za to tata i owszem.. wali wprost do domu typka ktory uderzyl, sponiewieral Maje, ale rozmawia z dzieckiem nie z rodzicami- oczywiscie w ich obecności... no coż mam rycerze w domu, ktory broni swojej księżniczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sytuacja mnie rozbawila, mama lwica musiala ratowac swoje lwiatko, bo inaczej....;) A tak na powaznie, to tak wlasnie jest, ze nastaly czasy kiedy rodzice wszystkie kwestie zalatwiaja za dzieci robiac z nich tzw kaleki zyciowe. Zwrot "to hurt somebody's feelings' jest stanowczo za czesto uzywany. Dzieci musza sie od malego uczyc radzic z przykrymi sytuacjami, ktorych niestety zycie im nie poskapi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty