Mam trzy latka
Adas i Teo sa prawie w tym samym wieku. Teo jest starszy o cztery miesiace. Od urodzenia spedzaja razem conajmniej jeden/dwa weekendy w miesiacu.
Ich wspolna cecha, jak chyba i wszystkich trzylatkow, jest to, ze domagaja sie (czasami bardzo walecznie) duzo niezaleznosci. Wszystko na "ja sam", nawet jezeli za piec minut z ta niezaleznoscia nie moga sobie poradzic. Bo najpierw: "Ja sam zaniose talerz spaghetti na stol" a gdy spaghetti laduje na koszulce, to ryk, ze "ja przeciez nie chcialem tego spaghetti niesc". Luz ;)
Na naszych wspolnych wakacjach bylo bardzo wygodnie, bo chlopcy razem sie bawili i tylko jeden rodzic byl potrzebny do nadzorowania .... to znaczy bawili sie przez chwile, aby zaraz zaczac sobie cos wyrywac, popychac, rzucac sie piaskiem, czy ryczec o ta sama zabawke. Normalnie luz ;)
Zastanawia mnie tez do jakiego stopnia rodzice wplywaja na zainteresowania dzieci.
Rodzice Teo sa uzdolnieni artystycznie i muzycznie, mama gra na pianinie, tato na gitarze, razem spiewaja i koncertuja swoim dzieciom. Mama Teo nie ukrywa, ze chcialaby zeby jej syn zalapal nutke muzyczna i jestem pewna ze w ciagu roku zapisze go na kurs nauki gry na gitarze, czy cos takiego.
My, czyli rodzice Adasia, artystcznie dziecka chyba nie rozwijamy bo talentow raczej brak. Raczej na sportowo-podrozniczo, bo takie mamy zainteresowania. Jezdzimy na wielokilometrowe wycieczki rowerowe, tata z pasja gra w pilke nozna, chodzimy w gory i spimy pod namiotami.
I teraz, Teo jest absolutnym fanatykiem pilki i innych sportow, z pilka spi i wszedzie chodzi, godzinami gra w tenisa, jak wariat jezdzi na rowerze. Przed niczym nie czuje leku.
Adas nie rozstaje sie ze swoja gitara. Jezeli rakieta tenisowa to tylko jako gitara. Wszystkie ulubione zabawki to trabki, gitary, cymbalki itd. Adas moglby godzinami ogladac koncerty muzyczne na zywo, poczynajac od samotnych grajkow na ulicy do wiekszych koncertow w parku.
Czy ktos nam podmienil dzieci???
Rzadka chwila spokoju.
Ich wspolna cecha, jak chyba i wszystkich trzylatkow, jest to, ze domagaja sie (czasami bardzo walecznie) duzo niezaleznosci. Wszystko na "ja sam", nawet jezeli za piec minut z ta niezaleznoscia nie moga sobie poradzic. Bo najpierw: "Ja sam zaniose talerz spaghetti na stol" a gdy spaghetti laduje na koszulce, to ryk, ze "ja przeciez nie chcialem tego spaghetti niesc". Luz ;)
Na naszych wspolnych wakacjach bylo bardzo wygodnie, bo chlopcy razem sie bawili i tylko jeden rodzic byl potrzebny do nadzorowania .... to znaczy bawili sie przez chwile, aby zaraz zaczac sobie cos wyrywac, popychac, rzucac sie piaskiem, czy ryczec o ta sama zabawke. Normalnie luz ;)
Zastanawia mnie tez do jakiego stopnia rodzice wplywaja na zainteresowania dzieci.
Rodzice Teo sa uzdolnieni artystycznie i muzycznie, mama gra na pianinie, tato na gitarze, razem spiewaja i koncertuja swoim dzieciom. Mama Teo nie ukrywa, ze chcialaby zeby jej syn zalapal nutke muzyczna i jestem pewna ze w ciagu roku zapisze go na kurs nauki gry na gitarze, czy cos takiego.
My, czyli rodzice Adasia, artystcznie dziecka chyba nie rozwijamy bo talentow raczej brak. Raczej na sportowo-podrozniczo, bo takie mamy zainteresowania. Jezdzimy na wielokilometrowe wycieczki rowerowe, tata z pasja gra w pilke nozna, chodzimy w gory i spimy pod namiotami.
I teraz, Teo jest absolutnym fanatykiem pilki i innych sportow, z pilka spi i wszedzie chodzi, godzinami gra w tenisa, jak wariat jezdzi na rowerze. Przed niczym nie czuje leku.
Adas nie rozstaje sie ze swoja gitara. Jezeli rakieta tenisowa to tylko jako gitara. Wszystkie ulubione zabawki to trabki, gitary, cymbalki itd. Adas moglby godzinami ogladac koncerty muzyczne na zywo, poczynajac od samotnych grajkow na ulicy do wiekszych koncertow w parku.
Czy ktos nam podmienil dzieci???
Rzadka chwila spokoju.
Hihihihi, może rzeczywiście podmienione?
OdpowiedzUsuńJak czytałam początek, to od razu skojarzyłam zachowanie Cudnych, a szczególnie Jędruli i ....pocieszyłaś mnie. Widocznie syndrom Zosi Samosi jest w tym wieku rzeczą naturalną. To luz, ale najbardziej pocieszyło mnie, że nie tylko moje dzieci mają w zwyczaju popychać się, kłócić o zabawki i ryczeć z byle powodu.
DZIĘKI!!!!!!!
Fakt, w tym wieku to chyba wszystkie tak maja. I zazwyczaj na zjeciach to przutulanie, wspolne bawienie - a co poza kadrem to tylko rodzice wiedza ... ale to tylko tymczasowe. Pa.
OdpowiedzUsuń