Postanowienie: "No Shopping"

Tak wiec, nawet mi sie zaczelo wydawac, ze zakupy i ciuchy troche za bardzo mi po glowie (i koncie) chodza!

Po kilku ostanich wyprawach, za kazdym razem ze strata paru setek na koncie i do tego w niewielkim odstepie czasu, nagle mnie olsnilo, ze moze ja jestem 'shopaholic - zakupoholic'. Nawiasem mowiac, to juz kupilam ta marynarke ponizej, bo jak cos mi sie zachce, to nie ma bata. Moze to kolejny dowod ze jestem uzalezniona.

Coz, nie mam innego wyboru jak to sprawdzic, czyli przechodze na odwyk i przez dwa miesiace nie kupie sobie zadnego ciucha, buta, torebki .... nic oprocz ksiazek (no i moze lakieru do wlosow :) Dlaczego akurat dwa miesiace - bo juz przez grudniowy sezon swiateczny, jak zaczniemy hasac po 'centrach handlowych' w poszukiwaniu prezentow to raczej sie nie wstrzymam.

Aha, i jeszcze pomyslalam, ze dodam, ze moze nie dla wszystkich, ale dla mnie dwa miesiace to jak stad do Chin ... na piechote! Jakby ktos codziennie spedzal swoja obowazkowa godzine na lunch w okolicach swoich ulubionych sklepow, to ciekawe jaki bylby mocny. To piec godzin tygodniowo, 20 miesiecznie i rany boskie ja spedze tam 40 godzin w ciagu tych dwoch miesiecy - i NIC nie kupie :(

Tak wiec biore wszystkich czytajacych na swiadkow, bede uczciwie skladac raporty co do wytwalosci, i mam tylko nadzieje, ze ja uzalezniona to jednak nie jestem i az tak ciezko nie bedzie.

Komentarze

Popularne posty