My only daugther

Zosia siedzi na moich kolanach. 
Czytamy ksiazke. 
Zosia wygodnie o mnie oparta, odwraca sie do mnie co chwile z tym slodkim usmiechem. Usmiechem dzieci, ktory widac gleboko w ich oczach. 
Przyciskam ja mocniej. 
Moja twarz w jej wlosach, usta co chwile slizgaja sie na dol, zeby po raz kolejny ucalowac jej szyjke. Nie moge sie napatrzec, nawdychac, nadotykac. 
Zdaje sobie sprawe, ze ona completnie nie musi nic robic, a ja nadal jestem nia zachwycona. Moglabym plakac (ze szczescia) na sama mysl o niej. 
Mam wyryty gleboko w pamieci kazdy loczek wlosow, kazda faldke na nozkach, kazdy wyraz twarzy, brzoskwiniowa skore na policzkach. 
Cokolwiek by zrobila, nie moglabym jej kochac bardziej (lub mniej). 
Poniewaz jest juz wszystkim o czym marzylam. 
Jest odbiciem, wszystkiego co dobre i prawdziwe we mnie.
Jest moja corka --- ja ja stworzylam.






Popularne posty