Jestesmy w komplecie.

Wielu znajomych pol-zartem zawsze sie pyta czy bedziemy miec wiecej dzieci. Dimo i ja dobrze sie bawimy, jak odpowiadamy z udawana powaga, ze oczywiscie ze tak.

Jednak nasza rodzina jest w komplecie. Nasze "przygody" w lekarskiej prokreacji dobiegly konca. O ile nie moglabym i nie chce sama swiadomie "zamknac sklepu" w moim starym wysluzonym brzuchu to jestesmy na 100% pewni, ze nie bedziemy juz przechodzic przez zadne plodnosciowe procedury lekarskie.

Po pierwsze, przez duzo przeszlam (chociaz mniej niz wiele innych par, ktore sie z brakiem plodnosci boryka): IVF, Intrauterine Inseminations (IUI), Clomid. Bylam kluta, badana i naszpikowana hormonami, ale wszystko to bylo warte ostatecznego rezultatu. Teraz jednak to juz koniec. Od teraz w fotelu ginekologicznym bede bywac tylko raz na rok.

Po drugie, nie moge ryzykowac ciazy z blizniakami. Po prostu nie moge. To bylo zbyt wiele dla mojego ciala ... i umyslu. Fizycznie ale i psychicznie bylam na wyczerpaniu. Jednak pomimo najczarniejszych scenariuszy odgrywanych w mojej glowie, urodzila nam sie dwojka zdrowych i slicznych dzieci i za to jestem dozgonnie wdzieczna wszechswiatowi.

Po trzecie, no wlasnie nasza trojka zdrowych i slicznych dzieci. Bardzo podobaja nam sie rodziny wielo-wielo-wielo dzietne, ale w pewnym momencie trzeba powiedziec stop. Jakbym byla o jakies 5 lat mlodsza, to moze bym brala pod uwage mozliwosc czwartego, ale teraz juz za pozno - nie chce siedziec w pieluchac do 40-stki :) Jestesmy w komplecie.

Our life is so good.


Popularne posty