Brac czy nie brac?

Chcialam napisac tego posta juz od dluzszego czasu. Wiem, ze rozpetam cala wojne tym co napisze. Wiem, ze niektore czytelniczki moga byc dotkniete, bo byly wczesniej w sytuacji, ktora opisze.

Jak wszyscy wiedza mam trojke dzieci. Bedac w ciazy i rodzac dzieci mieszkalam poza granicami Polski. Jednak to nie ma znaczenia bo ciaza to ciaza, niezaleznie od kraju zamieszkania.

Jednak jak to mozliwe, ze ciaza w Polsce to choroba? Jak to mozliwe, ze dla ~niektorych~ kobiet ciaza to powod, wymowka czy tez proste lenistwo zeby spedzic w domu 6, 7 czy nawet 8 miesiecy ciazy. Jestem zawsze w Szoku, przez duze "S", jak slysze, ze mloda, zdrowa kobieta, doszla do 12 tygodnia ciazy i radosnie oznajmia, ze idzie na to wasze L-4. Specjalnie napisalam ~niektore~ kobiety, bo po pierwsze, wiele kobiet normalnie przechodzi przez ciaze i po drugie, sa sytuacje, kiedy zwolnienie jest konieczne bo zdrowie mamy lub dziecka jest zagrozone.

Ja mialam normalne ciaze bez komplikacji. Bedac w ciazy z Adasiem pracowalam do 38 tygodnia. W ciazy z blizniakami chodzilam do biura do 30 tygodnia, a reszte pracowalam z domu, az do porodu. Nie wydawalo mi sie to niczym nadzwyczajnym, wrecz przeciwnie normalka, jak moge to pracuje.

Wytlumaczcie mi wiec, czemu kobiety w Polsce tak czesto ida na zwolnienie. Mam klika przypuszczen, czy dzieje sie tak poniewac lekarze namawiaja kobiety zeby szly na zwolnienie, tak na wszelki wypadek. Czy tez kobiety prosza lekarza o zwolnienie, bo przeciez jak mozna sobie w domu posiedziec to czemu nie. Czy tez nagle w Polsce jest tak duzo zagrozonych ciaz, ze faktycznie zwolnienie jest jedyna opcja. Czy tez poniewaz wszyscy maja zakodowane, ze panstwo musi dawac, a jak daja za darmo to przeciez trzeba brac.

Dlaczego, na serio, wytlumaczcie mi to, bo nie rozumiem.


Komentarze

  1. Witaj Olu!Problem,który poruszyłaś mnie też irytuje.Jestem matka 2 dzieci(35lat i 31lat)a dziś szczęśliwą babcią kochanej Michasi(4,5latka).Ja będąc w ciąży pracowałam do końca(nauczycielka)i też nie pojmuję młodych dziewczyn,które zaraz idą na zwolnienie lekarskie.Namawiają je lekarze i szafują zwolnieniami na lewo i prawo.To chyba zapanowała jakaś moda u nas w Polsce.Moja córka Daria pracowałada prawie do końca 2tygodnie przed porodem poszła na l-4.Konkludując uważam,że dziewczyny wykorzystują sytuacje,a lekarzy nie rozumiem.Serdecznie pozdrawiam Adasia Blizniaki Ciebie i Męża!Maria z Konina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, jezeli od zawsze tak bylo, ze kobiety mogly, to czemu teraz nagle to sie zmienilo. Jest to zjawisko ostatnich kilku lat. Pozdrawiam serdecznie! Jak fajnie musi byc rozpieszczac taka wnusie!

      Usuń
  2. Ja niestety mogę przytoczyć kilka argumentów w drugą stronę...
    Można Pani tylko zazdrościć, że tak cudownie znosiła swoje ciąże. Ja pierwszą poroniłam w pracy (choć z pracą nie miało to nic wspólnego trauma dotknęła wszystkich) i jak zaszłam w drugą mój pracodawca sam sugerował, że może uwolnię go od strachu o mój stan zdrowia - dzięki temu wiedział, że może spokojnie zatrudnić kogoś na zastępstwo na długi czas, kogoś w pełni dyspozycyjnego i gotowego do pracy po godzinach i w dużym stresie. Potem okazało się, że ja swoją ciążę znoszę bardzo kiepsko, więc i tak nie byłabym produktywnym pracownikiem... Zresztą mogę się tylko cieszyć, że nie zwolniono mnie pomiędzy jedną a drugą ciążą - jedną z moich koleżanek pożegnano zaraz po powrocie z macierzyńskiego zakładając, że jako matka małego dziecka nie będzie odpowiednio dyspozycyjna...mimo, że pracowała przez całe 9 miesięcy ciąży, nikt tego nie docenił, zero sentymentów.
    Po drugie - znam sporo lekarzy, którzy rzeczywiście trzęsą się o swoje ciężarne pacjentki bo statystki poronień są dość przerażające i stale rosną, a badania wskazują, że stres ciążowy ma duży wpływ na rozwój i zdrowie dzieci w przyszłości.
    Kolejnym argumentem jest rodzaj pracy i nasz stosunek do niej - nie każdy uwielbia swoją pracę, nie każdą pracę można przenieść do domu, a nawet jeśli... moi klienci nie byli zadowoleni, że muszą mnie traktować inaczej, w związku z ciążą, ale czuli się do tego zobowiązani, a to było niewygodne dla nich.
    Co najważniejsze - nie zgodzę się, że coś dostajemy za darmo - od wielu lat ciężko pracuję i płacę co miesiąc duże składki na ubezpieczenie, po macierzyńskim wrócę do pracy i czeka mnie kolejnych kilkadziesiąt lat płacenia - jak można powiedzieć, że dostaję cokolwiek za darmo??
    Podczas całego naszego życia to jest raptem kilka miesięcy, kiedy możemy trochę zwolnić, w spokoju zadbać o siebie i nienarodzone jeszcze dzieci. Oczywiście podziwiam wszystkie swoje koleżanki, które całą ciążę były aktywne zawodowo, ale zupełnie nie rozumiem skąd biorą się takie agresywne opinie o tych, które wybrały inaczej... W końcu - czy jest coś ważniejszego od dzieci?
    Polecam też ten artykuł a raczej komentarze pod nim: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,12274820,Od_Redakcji__Bierzesz_zwolnienie_na_poczatku_ciazy_.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, ciesze sie ze napisalas ten komentarz. Chcialam wlasnie poznac zdania tych po drugiej strony muru :) Mozna (i trzeba) przeciez o tym rozmawiac bez obrzucnia sie blotem. Doceniam, ze logicznie i z argumentami bronisz tej pozycji.
      Uwielbianie pracy czy tez jakikolwiek do niej stosunek nie ma zadnego znaczenia. Jezeli nie lubisz swojej pracy, to zarowno w ciazy czy nie w ciazy.
      Obstaje przy tym, ze jest to branie za darmo! Skladki spolecznie placone sa przez wszystkich ale na tych ktorzy na prawde porzebuja. Dla tych co musza placekim lezec przez 8 miesiecy. Przeciez kobiety to polowa pracujacego spoleczenstwa! Kazda rodzi raz lub dwa lub trzy razy - ZADEN kraj nie utrzyma sie jak 15-20% spoleczenstwa bedzie w kazdym momencie na zwolenieniu! ZUS juz ledwo zipie. Owszem zgadzam sie, ze mozna sobie spedzic ten czas w domu i zadbac o siebie, odpoczac - nie kazdy musi harowac w pracy- ale TYLKO wtedy jak sobie bierzemy bezplatny urlop.

      Pisze o tym z taka pasja, bo bym chciala, zeby Polska stala sie bogatym krajem, zeby kazdy zyl na dobrym pozimie. Jednak zaczyna sie to od tego, ze kazdy musi ciezko pracowac, dokladac sie do tego bogactwa, dawac z siebie jak najwiecej. A brac tylko wtedy jak naprawde MUSI!

      Mimo, ze od ciazy do bogactwa narodowego daleka droga, jak tak to wlasnie widze!

      Pozdrawiam, jeszcze raz dzieki za podzielenie sie swoim zdaniem!

      Ola

      Usuń
    2. Olu, nie chciałabym bagatelizować tematu absolutnie, ale jednak chyba to nie jest jeszcze w Polsce problem społeczny, który zagraża stabilności finansowej Państwa, jestem też przekonana, że są zupełnie inne powody złej kondycji ZUSu. Z jednym muszę się jednak zgodzić - cała ta sprawa bardzo źle wpływa na pozycję młodych kobiet na rynku pracy. Nie znalazłam co prawda żadnych statystyk i nie wiem, jaki jest procent kobiet, które symulują zagrożenie ciąży i wymuszają L4 - na własnym przykładzie mogę policzyć, że na mnie jedną (która nie symuluję ;) )przypadło w ostatnim roku przynajmniej 10 znajomych mi kobiet, które pracowały w ciąży do ostatniej chwili, więc w swoim otoczeniu tego zjawiska w ogóle nie widzę. Ale widzę niechęć pracodawców do zatrudniania, zwłaszcza na pełen etat, młodych mężatek, po których można się spodziewać ciąży w niedługim czasie... Widzę też mnóstwo kobiet, które nie zachodzą w ciążę ze strachu o swoje posady albo są zatrudniane na czarno i w ciąży, ani tez po niej, nie będą miały praw do żadnych świadczeń, a co najważniejsze - nie zasilają ZUSu w ogóle. Większość moich koleżanek, które wyjechały do Wielkiej Brytanii ma już przynajmniej jedno dziecko, większość koleżanek w Polsce wciąż odwleka decyzję o dzieciach...
      Jeszcze raz zachęcam do przeczytania komentarzy pod artykułem, który zaproponowałam, czy pod jakimkolwiek innym artykułem poruszającym ten temat - nie chciałabym powtarzać argumentów tam przytoczonych, które pokazują, że rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana niż tytułowe "brać czy nie brać". Ponadto - jako pedagog i logopeda - absolutnie twierdzę, że kobieta w ciąży powinna leżeć i pachnieć, a pracować tylko w przypadku, jeśli sprawia jej to przyjemność i koniecznie poświęcić się głównie wychowaniu dzieci przez pierwszy rok ich życia - mamy więc skrajnie różne poglądy na temat ;)
      Pozdrawiam
      Beata

      Usuń
    3. Beato, oj tak, mamy rozne poglad - i kazdy ma prawo do wlasnego zdania! Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Wiadomo, że trzeba wziąć pod uwagę, że każda ciąża jest inna i każda kobieta inaczej ją znosi. Podobno ciąża to nie choroba, ale tak duże obciążenie nie jest normalne dla organizmu. U nas dużo osób idzie na zwolnienie od początku ciąży, bo takie zwolnienie jest płatne 100% więc czy jesteś w pracy czy w domu dostajesz takie samo wynagrodzenie. Normalne L-4, bez ciąży, płatne jest 80%. Poza tym wszystko zależy od rodzaju pracy, trudno, żeby pani sprzątająca, albo pracująca np. przy taśmie do końca ciąży pracowały. Ale osobiście znam dużo dziewczyn, które pracowały do końca, bądź prawie do końca, ale i takie co dla własnej wygodny (nie ze względu na zagrożenia) całą ciążę spędziły w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100% - wlasnie dlatego takie pokuszenie! To jest problem spoleczny a nie indywidualny. Wiele krajow, np. Francja, caly czas sie z tym boryka. Bo im wiecej sie daje to tym wiecej sie bierze. Bardzo ciezko znalezc taki balanas prawno-spoleczny, gdzie dostaja wlasnie tylko ci ktorzy najbardziej potrzebuja.

      Elu jak Ty bys szla na L4 to ja slowa nie pisne :)

      Usuń
  4. Fakt, duzo slyszy sie o dlugich zwolnieniach (moze bezpodstawnych). Niestety, bardziej przeraza mnie to, ze czesto po gratulacjach po narodzinach dziecka i "ustawowym" platnym macierzynskim pracodawca niezwlocznie zegna sie z mloda mama. Pewnie dlatego ona ma w nosie prace...Pewnie dlatego pracodawca (opuszczony na wiele miesiecy przez "byc moze naciagajaca swoj stan zdrowia, swietnie znoszaca ciaze pracownice") w pierwszym mozliwym momencie zastapi ja kims innym.
    Zalezy, gdzie i z kim pracujesz - np. w szkolach, sadach ciezarnych nie zobaczysz (praca "zawsze poczeka" i dla dyrektora latwiej zatrudnic kogos na rok szkolny niz nagle na 3 miesiace..., bo to nasza budzetowka:) We wlasnej firmie - poki wody nie odejda. Moje kolezanki z laptopem na polozniczych odzialach pod kroplowka odwiedzalam:) Torba lekow na podtrzymanie, baleriny zamiast szpilek i do pracy... Sama pracowalam do 42 tygodnia (tak, tak, nie wyrobilam sie i corcia czekala tak dlugo), 40 i 41 tyg. - wlasciwie to juz mnie wyganiali, bo tylko stres powodowalam u innych. Oststni porod wywolalam w poniedzialek, zrobilam rano pomidorowa i kazalam sie zawiezc do szpitala - gdyby nie zdecydowali sie na wywolanie, poszlabym do pracy. (Jak sie lubi swoja prace to tak sie to konczy:)
    Pozdrawiam Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kroplowka i laptop - juz to mam przed oczami :) To moze troche ekstremalne, wystarczy jak sie podchodzi do ciazy tak naturalnie jak Ty :)

      Ula - pozdrownienia dla rodzinki!

      Usuń
  5. A mnie na chorobowe wyganiała moja dyrektorka. I codziennie się pytała czy spędzam przed kompem max 4 godz. Czułam się świetnie całą ciążę a mimo to poszłam w końcu na zwolnienie w 7 miesiącu. Na szczęście mieliśmy remont mieszkania to sobie po drabinie poskakałam, samego sprzątania było "trochę". Gdyby nie to, chyba pracowałabym do końca, bo ja taki "zwierz" społeczny jestem. Nie usiedziałabym w domu nie mając nic do roboty.
    Ania Masza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, no taka Cie wlasnie pamietam! :)
      Pozdrowienia, napisz do mnie na maila kiedys, please!

      Usuń
  6. A co cie to obchodzi wielka Amerykanko ?? Od kiedy interesujesz sie polskim kobietami? Chodza na zwolnienia bo im to na reke w zapizialej ameryce nie maja mozliwosci to haruja jak mrowki do samego porodu tyle w tym temacie ...
    Sara

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle w tematyce nie obrzucania sie blotem - z krzykaczami nie dyskutuje!

    OdpowiedzUsuń
  8. Sądzę, że poruszasz ciekawy problem jednak zamykasz miejsce dyskusji stwierdzając już w 1 zdaniu, że cytuję "ciąża w Polsce to choroba" Ciężko dyskutować ze stereotypami.
    Problem jest bardziej złożony, niby ciąża to ciąża jednak kraj a raczej jego system opieki zdrowotnej, prawo socjalne, mają ogromne znaczenie. Myślę, że jako prawnik powinnaś zdawać sobie z tego sprawę. Niestety w Polsce, mimo płacenia wysokich składek kobiety nie mają lub mają bardzo utrudniony dostęp do bezpłatnej opieki. Nie znam dziewczyny, która nie płaciłaby za badania i wizyty lekarskie będąc w ciąży. A przecież pracując płaciła za to. Kto więc dostaje coś za darmo?
    Kolejna rzecz to system priorytetów każdej osoby, który jest sprawą indywidualną i nie powinien podlegać ocenie.
    To czy ktoś woli zwolnić, skupić się na zdrowiu, przygotowaniu do nowej roli życiowej a może woli czerpać satysfakcję z wykonywanej pracy, zwłaszcza jeżeli ma prestiżową pracę i zarabia dużo pieniędzy też jest OK.To kwestia wyboru. Dobrze jest mieć wybór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glownym celem posta bylo wlasnie sprowokowanie takich komenatrzy. Dzieki za podzielenia sie swoim zdaniem.

      Prawno-socjalne aspekty poruszylam w paru komentarzach powyzej. Jednak podsumowujac moje wrazenie obserwujac z daleka jest wlasnie takie jak napisalam ze w Polsce ciaza to choroba, poniewaz tyle kobiet idzie na zwolnienie ~lekarskie~. Co prawda traktuje sie to zwolenienie jako niejaki nalezny wszystkim zasilek ciezarny, tym nie mniej jest to zwolenienie ~lekarskie~. Zwolnienie takie powinno byc uzywane tylko w sytuacji zagrozenia ciazy lub zdrowia mamy. Reszta to naciaganie.

      Poza tym zgadzam sie w kwestii wyborow. Pozdrawiam i dziekuje za inteligetne argumenty i cywilizowany ton komentarza.

      Usuń
  9. Piszesz Olu o trudnej sytuacji Państwa, bo musi płacić kobietom w ciąży 100%. Kobiety pracujące i wykształcone wiedzą jak się zabezpieczyć przed nieplanowaną ciążą. W takich rodzinach jest max 2 dzieci. Kobiety z biedniejszych rodzin nawet nie wiedzą co to antykoncepcja, zapomogi MOPS, becikowe, ulga podatkowa z której nie mogą skorzystać. Tu należy szukać lepszej polityki finansowej. Marmury i drogie szkolenia pracowników ZUS-u można trochę ograniczyć. Polska to chyba jedyny kraj, który płaci zasiłek dla bezrobotnych za siedzenie w domu!!! Przecież można by tyle prac społecznych wykonać, zadbać o zieleń, opiekę dla starszych ludzi, odśnieżyć chodniki itd. prac interwencyjnych jest sporo do wykonania, ale u nas płaci się bez względu na stan zdrowia zasiłek. Znam osoby, które mają sztuczne etaty a potem zasiłek i praca na czarno, daje pracodawcy spore oszczędności w zatrudnieniu takiego delikwenta i tu zataczamy koło. Trochę to chaotyczne i miało być o kobietach w ciąży, a wyszło o trochę innych sprawach. Niestety instytucja ZUS nigdy mnie do siebie nie przekona nawet za 100% moje L4, płacę składki niemałe, a lekarza specjalistę muszę zaliczać prywatnie, bo może w roku 2014 dostanę się w okolicach czerwca.....czy mam wybór ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie zgadzam sie, ze te zwolenienia kraju nie zbankrutuja. Ale skladaja sie one na ten wlasnie wiekszy problem i podejscie do zapomogi socjalnej. Jak pisalam wyzej, te zwolnienia w praktyce traktowane sa jak nalezne wszyskim zasilki dla ciezarnych. W szerszym temacie bardzo nie podoba mi sie akceptacja spoleczna dla tych co oszukuja zeby dostac rente i do wszelkiego naciagania socjalnego. Oprocz naciagania za duzo jest tez programow ktore po prostu za duzo daja. Tak jak wlasnie piszesz o zasilku dla bezrobotnych. Temat rzeka na wieksza dyskusje.

      Usuń
  10. Moim skromnym zdaniem problem w Polsce polega na tym iż 90 procent kobiet pracuje za najnizsza krajowa harujac jak wol i nikt doslownie nikt nie zwroci uwagi odpoczni sobie bo jestes w ciazy i choc teraz od 6 lat mieszkam w Uk to rozumiem te kobietki bo przed przyjazdem tutaj mialam okazje byc wyzyskiwanym za najnizsza krajowa co w moim wojewodztwie rownalo sie z praca niby na pol etatu a tak naprawde godzinowo to nawet wiecej niz etat za cale 700 zL (Wtedy)teraz kolezanki (tez po studiach) pracuja juz za "kokosy" bo za cale 1087 zl-a pracowac musisz zeby miec co do garnka wlozyc.Wiec moze nie mamy prawa porownywac Polskich warunkow z amerykanskimi czy brytyjskimi-pomyslmy o tym!!!Pozdrawiam.Kasia Uk(mama 2 cudownych dziewczynek)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesc Kasiu, dzieki za komentarz. Jest to ciezki temat, bo faktycznie straszna jest taka praca, z ktorej nie mozna sie utrzymac. Jest to ponizajace dla godnosci ludzkiej. Nie wydaje mi sie jednak zeby to dotyczylo 90% kobiet. Znowu temat rzeka na inny temat.

      Jedyne co moim postem chcialam sprowokowac jest to, zeby zmienilo sie podejscie do zapomogi socjalnej, ze biore tylko wtedy jak musze. Zeby nie bylo naciagania (w zwolnieniach, rentach itd.) i dostawali ci ktorzy naprawde potrzebujacy. Bynajmniej nie porownuje z innymi krajami.

      Pozdrawiam mame i dwie cudowne dziewczynki :)

      Usuń
  11. witam, jak już wspomniali moi przedmówcy,L-4 z powodu ciązy to złożony problem,sama zanim zaszłam w ciążę, miałam podobny pogląd do Ciebie, ale.... wszystko się zmieniło w momencie, gdy w I trymestrze 2 razy wylądowałam w szpitalu, a moja dyrektorka rządała deklaracji czy jeszcze wrócę do pracy, czy idę na L-4, i co miałam zrobić?Była to ciąża bliźniacza i zwyczjnie bałam się ryzykować, bo co jeśli znów się poczuję źle? iśc znów to szpitala czy pracować mimo wszystko i ryzykować własnym zdrowiem i życiem maluszków?zdecydowałam się pójść na L-4, miałam zakaz chodzenia, prawie całą ciążę musiałam leżeć, moją jedyną rozrywką(wyjściem)była wizyta u ginekologa, który się bał o mnie i wsadził mnie do szpitala 3 tygodnie przed porodem(poród 36,6tc),ponieważ miałam gorsze wyniki krwi.Także jak widzisz czasem pomimo chęci pracy wybieramy zdrowie naszych maluszków. Mam koleżanki, któe pracują ciężko(np. w sklepie mięsnym, gdzie muszą nosić ciężkie skrzynie z mięsem, itd)i idą na zwolnienie dosyć szybko, bo pracodawcy to nie interesuje,że taka praca może mieć zły wpływ na kobietę i ciążę, poza tym jedna z koleżanek, przez taką pracę poroniła i przy następnej ciązy nie ryzykowała ani minuty, gdy tylko się dowiedziała o ciąży.
    Pozdrawiam serdecznie.Ewelina(mama Dianki i Eryczka)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czesc Ewelino, no Ty po prostu mialas pelne prawo do tego zwolnienia. Ciaza blizniacza z definicji jest ryzykowna, wiec nawet przy braku komplikacji, jak ktos ma taki wybor to zwolnienie mozna brac. Tak samo, przy pracach, ktore zagrazaja ciazy - noszenie skrzyn z miesem zdecydowanie sie to tego kwalifikuje. Pozdrawiam serdecznie, Ola

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego tak jest w Polsce? Temat złożony, ale wydaje mi się, że wynika to m.in. z tego, że sporo pracowników w naszym kraju nie czuje się dobrze w swojej pracy, są wyzyskiwani, niedoceniani, nawet jeśli nie zarabiają śmiesznie mało, to i tak o wiele mniej niż ich koledzy/koleżanki po fachu z innych krajów, nie poczuwają się do lojalności w stosunku do swojego pracodawcy i/lub kraju - na zasadzie „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”, a takie czasem naciągane „L4” to jedna z niewielu okazji, gdzie można wyrwać coś dla siebie. Często też kobiety mają świadomość, że po porodzie zostaną zwolnione, więc chcą coś sobie „odbić”. Są też sytuacje, że ktoś zarabia nie najgorzej, w miarę dobrze czuje się w swojej pracy, lubi coś robić, w domu w czasie zwolnienia „L4” mu się nudzi, ale wybiera to zwolnienie, bo praca jest bardzo stresująca, a pracodawcy mało elastyczni – taka kobieta wybiera więc dobro dziecka i woli ponudzić się w domu, niż narażać siebie i dziecko na stres. Inna sprawa to nasz klimat – sezon przeziębieniowo-grypowy trwa często od października do marca, ludzie masowo chorują, łatwo coś złapać, a wiadomo że choroba w ciąży jest bardzo niewskazana. Pozdrawiam serdecznie!Zuza

    OdpowiedzUsuń
  14. bo w pl zarabia się groszę i jeśli jest możliwośc dostawania tych groszy za siedzenie w domu to każdy z chęcia wybiera taką opcje :) ja w ciazy jeszcze nigdy nie byłam, ale wiem, ze chciałabym pojsc na zwolnienie jak najszybciej :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty