Pol-glish

Od ponad miesiaca uczestnicze w postepowaniu zainicjowanym przed Departament Sprawiedliwosci, 
przeciwko duzej firmie amerykanskiej.
(Tak, to ten wazny klient, przez ktorego musze sie teraz inaczej ubierac :)
Firma ma oddzial w Polsce i jest podejrzenie, ze doszlo tam do sytuacji naruszenia prawa antykorupcyjnego.
Zostalam zatrudniona przez fime, zeby zrobic 'investigation' co tam sie wlasciwie dzialo i mam dostep do wszystkich maili wysylanych, przez Polskich pracownikow firmy w ostatnich 4 latach.
:
Nie bede pisac o tej sprawie, ani podawac wiecej informacji. 
Attorney-client privilege.
:
Chcialam tylko napisac, ze jestem w szoku jak duzo uzywa sie jezyka angielskiego w codziennej pracy w tej firmie. 
Czesto widze zdania typu:
"Krzysiek, masz jakis update co do tego research'u?"
Czasami do tego pisowania jest zupelnie zpolszczona, cos w stylu:
"Krzysiek, masz jakis apdejt co do tego reserczu?"
Wtedy zeby zalapac o co chodzi, musze sobie na glos cale zdanie przeczytac :)
:
Slowa, ktore sa na codzien uzywane to:
Input, case, request, update, research, deadline, approval i duzo innych, ale teraz nie pamietam.
Mieszaja sie z polskimi zupelnie jakby  od zawsze nalezaly do naszego slownika.
:
Ciekawa jestem czy to tylko w tej firmie, czy Wy tez uzywacie slow angielskich w komunikacji biznesowej?

Komentarze

  1. Tak, to prawda, dużo zapożyczeń pojawia się w języku polskim. Ja pracuję w takim miejscu, że jeszcze nie jest źle, ale mój T. pracując w branży internetowej takie "wtrącenia" ma na co dzień. Że nie wspomnę o moim szwagrze (mąż siostry), który pracuje bezpośrednio przy pisaniu oprogramowania - tam to jest na porządku dziennym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu, odpowiem ci jako pracownik i jako językoznawca. W terminologii branżowej nie da się nie używać zwrotów z języka obcego, przeważnie angielskiego. Jest to spowodowane natłokiem napływających informacji, organizowania szkoleń w jęz. angielskim, ale też zanikiem świadomości własnego języka. Jako Polacy coraz rzadziej posługujemy się poprawną polszczyzną, bo nie czytamy, nie znamy reguł pisowni i wymowy. Zauważ, że dziś niemal każde dziecko mam zaświadczenie o dysleksji, dysortografii. Koszmar jakiś. Do tego jeszcze dołożyć należy to, co już zauważyłaś, czyli spolszczanie, w dodatku niepoprawne, zwrotów z języka obcego. Moim zdaniem to skutek niedouczenia, które jest konsekwencją dziecięcego i młodzieńczego lenistwa oraz niedopilnowania przez rodziców. Kiedyś traktowałam te spolszczenia jako żart, ale z czasem zauważyłam, że się mocno mylę. Mamy wielu specjalistów z zakresu popularnych, rentownych branż, jednak co z tego, skoro nie potrafią się ze sobą i resztą świata porozumieć. Widzę też sama po sobie, jak ostatnio wiele błędów popełniam, jak nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa... czasem po prostu mi wstyd, że popadam mimo woli w ten wir, zapominam, czego się nauczyłam na studiach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moj kliencji nie jedza objadow tylko lunch ;-)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. W mojej firmie wysyłamy Sonder albo Sofę (Sondertransport/Sonderfahrt - SoFa)a nie transport specjalny.Pisząc maila po niemiecku prosimy o odpowiedź asap. Zuschnitty (wykroje) wykrawamy na sztancowaniu (wykrawaniu)itd, itd..
    Sama tak mówię, bo łatwiej szybciej....

    Pozdrawiam
    Ania Masza

    OdpowiedzUsuń
  5. My mamy pare polskich kanalow w telewizji i czesto ostatnio smiejemy sie albo zadziwiamy strasznie sluchajac tych roznych tekstow typu: fajterka, czylouting, ivent itd Smieszne to troche i tragiczne zarazem:( wiem ze duzo polakow kpi sobie z amerykanow, czesto gesto mnie to rowniez dotyka - taka pogarda i wysmiewanie sie, ale uzyczaja sie slowek probujac byc na czasie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie, ta pogarde i kpienie mogliby sobie podarowac....

      Usuń
  6. Jeśli się pracuje w oddziale dużej zagranicznej firmy to nie sposób uniknąć angielskich słówek. Nie ma zespołu, ale jest team z team leaderem. Raport należy przygotować na określony deadline, a najlepiej asap. I przerwę też ma się lunchową /słowo honoru, taka pisowania :) I jak to potem opowiadać babci o pracy, jak ona nie zrozumie co to team leader, a jak się powie kierownik to człowiek się czuję jakby w peerelu pracował :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe. Tak mi tez moj brat podpowiadal, ze to zalezy czy firma jest zagraniczna, bo wtedy ma sie wiecej przeplatanek z obcych jezykow.

    OdpowiedzUsuń
  8. W niektórych branżach jest to całkiem naturalne, a wynika to z tego, że są międzynarodowe i łatwiej komunikować się po angielsku, więc wiele określeń przenika do języka polskiego.
    Sama jestem związana z informatyką, więc coś o tym wiem. Dodatkowo, żeby zastąpić niektóre słowa trzeba się nieźle nagłówkować np. jak zastąpisz stwierdzenie "w trybie off-line"?
    Były próby, żeby tłumaczyć, ale wychodził wtedy takie cuda jak "interface - międzymordzie" ;)

    Więc do porannej kawy robię update softu. Potem rozmawiam z leadem, dostaję nowe taski. Kity z e-maila merguję i odpisuję z wynikami researchu z prośbą o kontakt asap. A wieczorem wysyłamy builda, bo jest deadline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, to przebija wszystko co do tej pory widzialam :)

      Usuń
  9. Ja sama padam ze smiechu, kiedy na polskich blogach czytam angielskie wstawki. A angielskie wyrazy z polska pisownia to po prostu zalamka... :)
    U mnie w pracy krazy pojecie Chinglish, od Chinese-English (mielismy szefa - Chinczyka, ktory robil mnostwo bledow jezykowych). Probowalam wprowadzic pojecie Polinglish, na swoje wlasne przekrecenia, ale szef stwierdzil, ze to po prostu "Polish". ;)
    A przy okazji, zapraszam do siebie - co-to-bedzie.blogspot.com
    Agata z Connecticut :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyzby chodzilo o polskie szpitale i amerykanska firme ortopedyczna?:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty