"Chlopiec z Latawcem"

W sobote pierwszy raz od stycznia lub lutego 2005, bylismy z Dimo w kinie! Ostanim razem, pamietam, ze ogladalismy 'Ocean 11', bylam w jakims 8-10 tygodniu ciazy z Adasiem, bylo mi strasznie niedobrze, film byl marny (na moj gust) i kawalek go przespalam :)

A w ta sobote byl "Chlopiec z Latawcem"!

Film ten bedacy adaptacja mojej ulubiojej ksiazki, jest pelna emocji opowiescia o przyjazni, rodzinie, trudnych do wybaczenia bledach oraz powodujacej odkupienie milosci, a wszystko to w odleglym swiecie Afganistanu, o jakim nie mialam pojecia.

Film, oczywiscie nie oddaje w pelni tych emocji - nie oczekiwalam tego jednak. Ale ksiazka nalezy to tych, ktore robia niezapomniane wrazenie. Takich, ktore zostaja z nami na dlugo, cos zostawiaja. Musze kiedys zrobic taka liste, ksiazek mojego zycia. Na pewno znajdzie sie tez na niej "Bog Malych Rzeczy".



Ps. Po filmie, udalo nam sie jeszcze wyskoczyc z Dimo do pubu: byl jazz na zywo, pare malych i smiechy o polnocy na mroznej ulicy w drodze do domu - prawie jak otaczajacy nas wszedzie studenci :)


Komentarze

Popularne posty